
Martyna Wojciechowska, która od lat pozostaje jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskich mediów, postanowiła całkowicie wycofać wizerunek swojej córki z przestrzeni publicznej. Choć jeszcze kilkanaście lat temu dzieliła się rodzinnymi kadrami, dziś deklaruje jasno: to był błąd, którego nie chce powielać.
Sharenting? „Dla dzieciaków to po prostu złe”
Dziennikarka, znana z konsekwentnego oddzielania życia zawodowego od prywatnego, przyznała, że kiedyś publikowała zdjęcia córki bez większego namysłu — po prostu nie zdawała sobie jeszcze sprawy z długofalowych skutków. Internet wówczas był inny, mniej inwazyjny, mniej żarłoczny. Dziś Wojciechowska mówi wprost: nie zrobiłaby tego ponownie. Zjawisko określane mianem „sharentingu” uważa za szkodliwe. Jak podkreśliła, nie chodzi o chwilowe kontrowersje, lecz o realne konsekwencje dla dzieci, których wizerunki krążą po sieci bez ich zgody.
Nie trzeba być specjalistą od mediów społecznościowych, by zauważyć, że granice prywatności są dziś rozmyte jak nigdy wcześniej. Wojciechowska wyciąga z tego wnioski — z szacunkiem dla swoich dzieci, a nie dla zasięgów.
Marysia chce żyć poza kamerą
Córka Wojciechowskiej — Maria — urodziła się w 2008 roku. Jest nastolatką, która świadomie nie chce być osobą rozpoznawalną. W wywiadzie dla Plejady dziennikarka przyznała, że decyzja o zaprzestaniu publikowania zdjęć z udziałem córki została podjęta wspólnie, po długich rozmowach. „Marysia absolutnie nie chce być osobą rozpoznawalną” — mówi bez owijania.
Nie ma tu pozy pod tytułem „szanujmy prywatność”, za którą ukrywa się korporacyjna kalkulacja. To konkretna umowa między matką a córką, oparta na zaufaniu i wzajemnym zrozumieniu. Marysia może w przyszłości sama zdecydować, czy i w jaki sposób chce dzielić się swoim życiem — na razie jednak wybiera ciszę.
Kabula wybiera inaczej – i ma do tego prawo
W tym samym wywiadzie Martyna Wojciechowska odniosła się też do swojej adoptowanej córki, Kabuli. W przeciwieństwie do Marysi, Kabula jako dorosła osoba podejmuje decyzję, by być obecna w mediach. Jak zaznacza dziennikarka, Kabula właśnie kończy trzeci rok prawa, ma artystyczne pasje, śpiewa i chce dzielić się wybranymi fragmentami swojego życia z szerszą publicznością. I to właśnie robią — wspólnie i z pełną świadomością.
Nie wszystkie dzieci chcą milczeć w sieci. Nie wszystkie muszą. Ale każde powinno mieć prawo wyboru.